JESUS on the street # 69/ More people in need
I hear on the phone – I don’t want to go to a shelter or social services. – They don’t want to be on the street either. Is there any other alternative? The phone rings, a young boy asks for help – I’m lost, but I got the call from a friend, is there anything you can do to help me? – And where are you? – I ask. – Well, I’m standing at the train station,” he replies, „Okay, wait, I’ll come and get you, but it’s snowing and there’s already a lot of it on the streets, so it will take a while.
I arrive, I look around the train station. Instead of one man, two come out. The one I spoke to on the phone a moment ago says, „I met a friend at the station, he didn’t know what to do with himself. He also wants to change his life. Can he come with me?
And now thoughts are running through my head – of this one I know, because I know that one, this one I don’t know at all, they just met, no one knows anyone, can they go in two to new places? What to do? And what would JESUS do? After all, one moves the other, that’s how it works. Then, why should I help one and not two? – Well get in the car let’s go!
The snow makes driving difficult, the car even drifts in this snow. We get to the train station and I’m still thinking, still considering. – Jesus, what would you do? Well, you would have got both them in two in your car and prayed.
I ask the lady at the ticket office – How much does the train leave for southern Poland? – And she says -Exactly in half an hour, you are lucky! Well impossible, simply impossible, but it happened Instead of one, I got two, and the train was in half an hour. God is great, and it’s eye-opening to see that He’s still working. May Jesus be glorified in these people and in this event.
Testimony by Ania Wyrzykowska, 08.02.2021
Translation by Paweł Zawal
JEZUS na ulicy # 69/ Więcej potrzebujących
Słyszę w telefonie – Nie chcę iść do schroniska ani do monaru. Nie chcą też być na ulicy. Jest jakaś inna alternatywa? Dzwoni telefon, młody chłopak prosi o pomoc – Pogubiłam się, ale telefon dostałem od kolegi, czy można mi jakoś pomóc? – A gdzie jesteś? – Pytam się
– Ano na stoję na dworcu PKP – odpowiada – Dobra poczekaj przyjadę po ciebie tylko śnieg pada i już sporo jest go jest na ulicach, więc troszeczkę to potrwa.
Dojeżdżam, patrzę z dworca PKP wychodzi zamiast jednego mężczyzny dwóch mężczyzn. Ten, z którym przed chwileczką rozmawiałam przez telefon mówi – Spotkałem kolegę na dworcu, nie wiedział ze sobą zrobić. Też chce zmienić życie może jechać ze mną?
I teraz po mojej głowie chodzą myśli tego znam, bo tamtego znam, tego wcale nie znam, dopiero się poznali, nikt nikogo nie zna, mogą jechać w dwójkę w nowe miejsca? Co zrobić? A co by zrobił JEZUS? Przecież jedni przeprowadzają drugich, tak to działa. To, dlaczego mam pomóc jednemu, a nie dwóm? – Dobra wsiadajcie samochód jedziemy!
Śnieg utrudnia jazdę, samochód dryfuje wręcz w tym śniegu. Dojeżdżamy do dworca PKP i jeszcze myślę, jeszcze rozważam. – Jezu, co Ty byś zrobił? No byś ich wpakowałem w dwójkę w ten samochód, pomodlił się i wpakował pewnie.
Pytam się pani w kasie biletowej – Za ile odjeżdża pociąg na południu Polski? – A ona mówi -Dokładnie za pół godziny, ma pani szczęścia! No niemożliwe, no niemożliwe, ale to się wydarzyło Zamiast jednego, dostałam dwóch, a pociąg był za pół godziny. Bóg jest wielki i otwiera oczy, że ciągle działa. Niech Jezus będzie uwielbiony w tych osobach i w tym wydarzeniu.
świadectwo Ania Wyrzykowska, 08.02.2021