JESUS on the street # 49 / After the human was without a chance

JESUS on the street # 49 / After the human was without a chance

A sister of the sacristy calls. 'A man is looking for you outside the church, says he doesn’t want to live like this anymore. He wants to change his life and needs help. He says, he walked all over town looking for your car until he finally just came by the church, because he knew you went to this church. We made an appointment for you tomorrow’.

So we did, but tomorrow that man was not there. It was Saturday, then it was Sunday. We were driving to Mass in my car and I look over and there is the man I know, standing at the bus stop with a wafer in his hand looking at cars. When he sees our car he starts waving his hands and smiles. When I get out he says:

– You have to help me. I don’t want them to cut off my legs, and I can’t feel my legs anymore. I don’t want to be a cripple, I don’t want to be in a wheelchair. I really want to change my life, I can’t go on like this.

Amazing words, because everyone who met him before said that others would have succeeded, but not him. He was already written off by everyone. Yes, yes, people had already written him off, but not God.

That was Sunday. Then it was Monday, confession, we went to Mass together, we sat in the pew together, and then we went for a kebab and we agreed that the next day we would go to therapy, to detox, to the hospital at 6:00 in the morning, and tomorrow it was Christmas Eve., December 24, 2019. It was an extraordinary Christmas Eve. What we later called our Christmas Eve Story. We started it together driving to the hospital at 6am. This Christmas Eve, it will be 2 years, since that event. The man is doing well.  His legs were not cut off, he is enjoying good health. God never wrote him off. God keeps saying – 'I invite you to start again’. And we, humans, are so weak, and God is doing such great things and wants to keep doing them. May Jesus be glorified in that nun who called, in that priest who wanted to set us up, and in that man who changed his life, and in the fact that we were able to have such a wonderful time these past 2 years, starting with our Christmas Eve story. Amazing moments, when you see and watch God work miracles right before your eyes, because in this man’s mouth, those were impossible words, and yet it really happened. God is great. 

Testimony by Ania Wyrzykowska, 24.12.2019

Translation by Paweł Zawal

JEZUS na ulicy # 49 / Po ludzki był bez szans

Dzwoni siostra zakrystianka, jakiś mężczyzna ciebie szuka pod kościołem mówi, że już dalej tak nie chcę żyć. Chcę zmienić życie i potrzebuje pomocy. Mówi, że chodził po całym mieście i szukał twojego samochodu, aż w końcu po prostu przyszedł pod kościół, bo wiedział, że do tego kościoła chodzisz. Umówiliśmy ciebie na jutro. Tak było, ale jutro tego mężczyzny na tą godzinę, co mnie umówiono nie było. To była sobota, później była niedziela. Jedziemy na mszę samochodem patrzę a na przystanku stoi mężczyzna, którego znam z opłatkiem w ręku i wygląda na samochody. Kiedy widzi nasz samochód zaczyna machać rękoma, uśmiecha się. Kiedy wysiadam mówi – Musi mi pani pomóc. Nie chcę żeby mi ucięli nogi, a już swoich nóg nie czuję. Nie chcę być kaleką, nie chcę jeździć na wózku. Ja naprawdę chcę zmienić swoje życie, dalej tak mogę.

 Niesamowite słowa, ponieważ każdy, kto go spotkał wcześniej, mówił, że innym to by się udało, ale nie jemu. On przez wszystkich był już spisany na starty. Tak, tak, ludzie spisali już go na straty, ale nie Bóg.

To była niedziela. Później był poniedziałek, spowiedź, wspólna Msza Święta, siedzieliśmy razem w ławce, a potem pojechaliśmy na kebab i umówiliśmy się, że następnego dnia jedziemy na terapię, na detoks, do szpitala o 6:00 rano, a jutro to była wigilia., 24 grudnia 2019 roku. To była niezwykła wigilia. Jaka to nazwaliśmy sobie później Opowieść nasz wigilijna. Zaczęliśmy ją razem jadąc do szpitala o 6 rano. W tą Wigilię, będzie 2 lata, od tego wydarzenia. Mężczyzna ma się dobrze.  Nóg mu nie odcięto, cieszy się zdrowiem. Bóg nigdy go nie spisał na straty. On ciągle mówi – Zapraszam cię, zacznij od nowa. A my ludzie tak słabi jesteśmy, a Bóg tak wielkie rzeczy czyni i chce czynić dalej. Niech Jezus będzie uwielbiony w tej siostrze zakonnej, która dzwoniła, w tym księdzu, który chciał nas umówić, i w tym mężczyźnie, który zmienił swoje życie, i w tym, że mogliśmy tak wspaniale przeżyć te 2 lata, zaczynając je od opowieści wigilijne. Niezwykłe chwile, kiedy widzisz i patrzysz jak Bóg czyni cuda na twoich oczach, ponieważ w ustach tego mężczyzny, były to słowa niemożliwe, a jednak wydarzyło się naprawdę. Bóg jest wielki.  

świadectwo Ania Wyrzykowska, 24.12.2019