JESUS on the street # 23 / A wafer for a homeless man
On Christmas Eve a nun emerged from the sacristy with the Christmas wafers saying to me:
– You will know what to do with them.
I looked at them thinking, well, yes, then I have a task. And I set out with these wafers, to one place, to another, but one place came to my mind – go to the garbage dump, see if there’s someone there.
I took this wafer, it was almost the very rest of it, I pulled up in my car, I get out and look. A young boy is sitting, doing something, gets up and hangs a plastic Christmas tree on the wall, a piece of wall. I walk up and say
– You know what? Hi. Today is Christmas Eve. I see you are putting up a Christmas tree. Today God was born. I wanted to wish you all the best, and to share this wafer, may He be the love in you.
The boy looked over, took the wafer, and on it was a picture of a holy family. Our eyes crossed
– I wish you all the best – And I went.
The story might have seemed very simple, that it was over. But six months have passed and I am driving in a car with two boys who, after praying, wanted to change their lives. And at one point one of them says:
– Ania, do you know that the person you gave the wafer to this Christmas Eve is me?
I shocked with surprise.
– No way!
– Yes, it is me.
Small gestures and a seemingly chance meeting. Someone urged you to have the wafer, someone urged you to go, go to this place, so that now we are driving together. Who is the director of all these things? I marvel at God’s precision, attention to detail, there is God in the details, in the smallest gestures. Glory to Jesus present in that sister who gave the wafer, and in that boy, and in what happened in his life.
Testimony by Ania Wyrzykowska, 24.12.2018
Translation by Paweł Zawal
JEZUS na ulicy # 23 / Opłatek dla bezdomnego
W dzień wigilijny wynurzyła się zakrystii siostra zakonna z płatkami mówiąc do mnie – Ty będziesz wiedziała, co z nimi zrobić. Popatrzałam na nie myśląc, no tak, no to mam zadanie. I wyruszyłam z tymi opłatkami, w jedno miejsce, w drugie, ale przychodziło mi do głowy jedno miejsce – idź na śmietnik, zobacz czy tam ktoś jest.
Wzięłam ten opłatek, to już była końcówka, zajechałam samochodem, wysiadam i patrzę. Młody chłopak siedzi, coś zrobi, wstaje i zawiesza w tym momencie na ścianie, kawałku ściany, plastikową choinkę Podchodzę i mówię – Wiesz, co cześć dzisiaj jest Wigilia, widzę, że stroisz choinka. Dzisiaj się Bóg narodził. Chciałam ci złożyć życzenia, podzielić się tym opłatkiem, niech On będzie miłością w tobie.
Chłopak się patrzy, wziął patrzę, na opłatku obrazek ze świętą rodziną. Nasze oczy się skrzyżowały – Życzę ci wszystkiego najlepszego- i poszłam.
Historia mogłaby się wydawać się była bardzo prosta, że to jej koniec. Ale minęło pół roku jadę samochodem z dwoma chłopakami, którzy po modlitwie zapragnęli zmienić życia. I w pewnym momencie jeden z nich mówi – Ania czy ty wiesz, że tą osobą, której dałaś w tę Wigilia opłatek to jestem ja? Robię wielkie oczy – Niemożliwe! – Tak to jestem ja.
Małe gesty wydawałoby się przypadkowe spotkanie. Ktoś przynaglił masz opłatek, ktoś przynaglił idź, idź w to miejsce, abyśmy teraz razem jechali samochodem. Kto jest reżyserem tych wszystkich rzeczy? Zadziwia mnie Boża dokładność, dbanie o szczegóły, w szczegółach jest Bóg, w najmniejszych gestach. Niech Jezus będzie uwielbiony w tej siostrze, która dała opłatek i w tym chłopaku i w tym, co się wydarzyło w jego życiu.
świadectwo Ania Wyrzykowska, 24.12.2018