Modlitwa czyni cuda
– Pomódl się z nami, jesteśmy w pokoju, jest nas całkiem sporo. – Słyszę w słuchawce, gdy idę po ruchliwej warszawskiej ulicy. Co za telefon? – Pomódl się za mnie, właśnie zabrali mi łóżko, wyobrażasz sobie, tyle czasu stało sobie skryte w moim śmietniku, to było moje łóżko, miałem w nim poduszkę i mogłem sobie spać, komu to przeszkadzało, to tak jakbym stracił swój dom. Jest zimno, gdzie teraz pójdę. Do schroniska nie idę! – Pomódl się za mnie mam guza mózgu wielkości jajka przepiórki, przywiązali mnie do kaloryfera w szpitalu, wyszedłem na własne żądanie a w karcie napisane mam, że jak wyjdę to mogę umrzeć, mój stan zdrowia to stan zagrażający życiu, będę umierał. – A gdzie jesteś teraz?- Idę ulicą! – W takim stanie? – Jadę do ciebie pokażesz mi wypis, Gdzie śpisz teraz? – Ktoś dał mi skafander narciarski i śpię pod balkonem, mój wózek mi tam wchodzi i ja tam się mieszczę – odpowiada młody mężczyzna. – Ale przecież jest zima, śnieg leży i jest mróz. Chcesz tak żyć? Ktoś przynosi mi coś ciepłego rano. Ale przecież ty masz dopiero 32 lata, możesz tak wiele! Żyć, cieszyć się, kochać! Zycie jest cudem! Pomódl się za mnie, właśnie miałem atak padaczki, gdyby ktoś nie podał mi alkoholu, mógłbym, już nie żyć, mam coraz częściej napady utraty świadomości, znowu wyszedłem ze szpitala, przyjedź zawieziemy cię do schroniska, jest mróz na dworze, – dobrze pojadę, ale tylko na jedną noc, chciałem iść do kościoła, ale nie mam spodni, wiesz spałem w śmietniku, było zimno, moja kurtka też już się nie nadaje, aby być w niedzielę w kościele, masz coś? Masz jakieś spodnie? Mam, ale pozostały mi już tylko takie z kwiatkami przy nogawkach na dole. – Nie ważne mogą być przywieź, całą noc czekałem, aby być w kościele, wiesz mylą mi się już noc z dniem, dookoła ludzie umierają z picia, zakopałem swój dowód osobisty, aby mnie nie okradli, aby nie przymusili do zaciągnięcia kredytów, nie chcę siedzieć za to, czego nie wziąłem, Jadłeś coś? Rano piję bo suszy i pić się chce, bo jest mi zimno i na rozruch, w południe piję, żeby pociągnąć dalej, wieczorem piję, bo inaczej nie zaśniesz na dworze, pod balkonem czy na śmietniku, Chcesz iść do spowiedzi? Przygotowujemy się w samochodzie, za chwilę kolejne wspólne chwile i modlitwy, i wspólna Eucharystia i Komunia święta, Słyszysz Jezus jest moim Najlepszym Przyjacielem, o żesz ten organista wiedział, co zagrać, moją ulubioną pieśń – Barka, skąd on wiedział, to jakby prezent od mojego Najlepszego Przyjaciela, Jezusa!
I tak minęły trzy miesiące modlitw najróżniejszych, które wydawało się nie mają końca i do niczego nie doprowadzą. Ale przyszedł dzień i rozmowa przy śmietniku – Chcesz to zmienić? Zaufasz Jezusowi? I zaczęło się nowe, pożegnanie ze śmietnikami, pozostawienie wózka dziecięcego służącego zbieraniu złomu, nowe rozmowy, nowe modlitwy, nowe życie.
– Wiesz modliliśmy się za niego, myśleliśmy, że umarł, że może trzeba zamówić msze żałobne, byliśmy bezsilni – mówiła mi rodzina po dwóch latach.
A modlitwa czyniła cuda. JEZUS czyni cuda!
Wydarzyło się naprawdę, modlitwa czyniła cuda od 31 października 2017 do 22 stycznia 2018 i czyni dalej/
JEZUS niech będzie uwielbiony