#świadectwo/ Modlitwa w Imię Jezusa w chorobie

#świadectwo/ Modlitwa w Imię Jezusa w chorobie

Modlitwa w Imię Jezusa w chorobie- świadectwo Magda Wyrzykowska, 15.09.2022, Matki Bożej Bolesnej. Chciałabym opowiedzieć swoje świadectwo. W sumie to chyba nawet 3 swiadectwa. Niestety na chwilę obecną nie jestem w stanie nagrać, ponieważ męczą mnie duszności i mam przez to problem z mówieniem…
1.
Na początku sierpnia prosiłam Was o modlitwę w mojej intencji, ponieważ miałam operacje usunięcia narządów rodnych w związku z moją chorobą…W ogóle cała procedura odbyła się w ten sposób, że miałam po prostu czekać na wolny termin, zrobić w międzyczasie badania i czekać… W piątek pojechałam na wizytę z anestezjologiem, nikt nic nie mówił o żadnym terminie, ponieważ mieli pełen grafik, a tu nagle w poniedziałek dostałam telefon że szpitala, że mam we wtorek wstawić się bo będę mieć operacje. Pojechałam. W dzień operacji jak pisałam wcześniej poprosiłam o modlitwę sama też się modliłam… Zaraz po operacji nie było łatwo ale ja modliłam się dalej, słuchałam kazań na YouTube. Po nocy zostałam obudzona o 5:30 rano,musiałam już wstać z łóżka… bardzo się tego bałam poprosiłam w myślach,, Boże spraw, żeby bolało jak najmniej,, wzięłam wdech i wstałam… od razu zaczęłam chodzić i naprawdę bolało tylko troszkę. Tego samego dnia zostałam wypisana ze szpitala. Odebrał mnie mój mąż i ze zdziwieniem stwierdził,, ty chodzisz, nie boli Cie?,,Okazało się, że rozmawiał wcześniej ze znajomym, który powiedział mu, że jego mama też miała identyczny zabieg i cały tydzień leżała w łóżku i brała morfinę bo tak ja bolało…Ja nie czułam prawie wcale bólu poza dyskomfortem związanym z uczuciem pełności w brzuchu. Wierzę, że Bóg wysłuchał moich, Waszych i innych ludzi modlitw, za które serdecznie dziękuję
2.
Co trzy tygodnie jeżdżę na onkologie, ponieważ przyjmuje specjalne leki teraz, czyli 7.09.22 dostałam dodatkowy lek i niestety sponiewierało mnie strasznie.Modliłam się. Ból nie ustępował… był nie do zniesienia, nie jadłam, nie piłam… w nocy z piątku na sobotę nie miałam już w ogóle siły…Zaniosłam się płaczem z bezsilności i zaczęłam w myślach krzyczeć,, Panie Boże ile jeszcze będę musiała znieść, ja nie dam rady sama proszę pomóż mi, potrzebuje Cie. Zaczęłam wymawiać słowa,, krwią jego ran zostaliśmy uzdrowieni,, modliłam się dalej, aż zasnęłam… W sobotę rano obudziłam się i czułam się o wiele lepiej, nie trwało to jednak długo ale uważam, że Bóg wysłuchał moich próśb dał mi chwilę wytchnienia. W niedzielę wszystko wróciło na nowo i trwa do teraz…Ale wiem, że z mocą Boża w końcu przejdzie .
3.
Mój mąż teraz w niedzielę bardzo źle się poczuł, zaczęło kręcić mu się w głowie, strasznie wymiotował… Żadne leki mu nie pomagały… Cokolwiek zjadł, czy wypił od razu wymiotował… Nie mógł się podnieść z łóżka…
Zapaliłam świeczkę (tą z wosku co je pakowaliśmy usiadłam koło niego, chwyciłam go za rękę, i zaczęłam się w myślach modlić…Prosiłam aby Jezus zabrał od niego tą chorobę…Skończyłam się modlić ale świeczkę zostawiałem dalej zapaloną. I po 3 godzinach mój mąż jakby nigdy nic zaczął chodzić, jeść, pić… Ja mu się pytam: a Ty już żegnałeś się ze światem mówiłeś, że jeszcze nigdy tak się nie czułeś, a już wstajesz jakby nigdy nic?. A on do mnie jakimś cudem przeszło mi… Ja tylko się uśmiechnęłam i pomyślałam dziękuję Ci Panie Boże
Magdalena Wyrzykowska


[15.09, 09:35] Dzisiaj przez cały dzień pomódlmy się za Magdę i zanośmy ja do Jezusa za sprawą Matki Bożej Bolesnej dzisiaj Jej Święto, aby jej boleści odeszły w Imię Jezusa przez ręce Maryi która pod krzyżem stalą/ Ania
[15.09, 09:38] Ja już ofiaruje za nią Komunie Święta, która dziś przyjmę. Aby Jezus zabrał jej boleści przez ręce Maryi. Tak jak pisałaś. Ukochaj ja ode mnie / Ewelina