JESUS on the street # 44 / Hip hop after coming out of therapy
I wrote a song said a man who got into my car and together we drove from one town to another to the train station to go to the south of Poland to start a new life, according to what Jesus said – he would get on the train with a book of poetry with no money, he would have an apartment and a job there. It was a strange word, but we stuck to it. A man stands next to me and says
– Yesterday this song premiered in the addiction therapy department
– Sing it to me, sing it to me.
– Well – he says – I wrote it by myself, not kidding.
– Come on, sing it.
The man opens the lyrics and starts singing.
– I remember my childhood, in which I experienced violence, misery in a family where there was always alcohol. I won’t forget the tears of my mother protecting us from the evil demon, that’s what she called my father, who was supposed to be a role model for me. Because of him I grew up in pain and suffering and fear, my home was supposed to be an asylum, but it turned out to be a regular hell. My first escapes, my first alcohol, the older friends I met. I’m writing this without any pretence and that’s when I fell in love with hip hop. This music is created by people who are marginalized by the society, concrete blocks of flats were like clouds for me, I grew up and grew up there, and with these beats I instilled people and then I thought, I went to the therapy, there I learned the mechanisms of alcohol disease during the classes with the therapist, from the initial group to the third one I got. I met cool people there, I read sincere works. There were works that made me cry like a vinyl record. It was great from the depths of my soul, not like a bullet flying from a Katyusha. But I will say this – truth hurts, just like leaving a friend in misery, this is where I end this beat , let’s persevere in sobriety.
People are passing by, you can see trains, a locomotive, and in a moment he too will get on a train and start a new journey. We know each other to this day and I know that it was a very turning point in his life, the Lord God performed great miracles. It was an amazing moment when he stood at the train station and sang this song. May JESUS be glorified in him and in this song and in those who will listen to it. For JESUS lives and works and delivers us from the worst addictions and dependencies, from homelessness and from lack of love, from places where we do not know Him, He brings us to Light. Hallelujah!
Testimony by Ania Wyrzykowska, 03.03.2020
Translation by Paweł Zawal
JEZUS na ulicy # 44 / Hip hop po wyjściu z terapii
Napisałem piosenkę powiedział mężczyzna, który wsiadł do mojego samochodu i razem z jednej miejscowości do drugiej jechaliśmy na dworzec PKP na pociąg, aby na południe Polski jechał zacząć nowe życie, według tego, co mówił Jezus – wsiądzie do pociągu z tomikiem poezji bez pieniędzy, będzie tam miał mieszkanie i pracę. Było to dziwne słowo, ale jego się trzymaliśmy. Mężczyzna stoi koło mnie i mówi
– Wczoraj ta piosenka miała swoją premierę na oddziale terapii uzależnień
– Zaśpiewaj mi ją, zaśpiewaj.
– No on mówi, napisałem bez ściemy
– No to śpiewaj.
Mężczyzna otwiera tekst i zaczyna śpiewać.
– Pamiętam moje dzieciństwo, w którym doświadczyłem przemocy, nieszczęścia w rodzinie, w której od zawsze był alkohol. Nie zapomnę łez mamy chroniącej nas przed złym demonem tak nazywała mojego ojca, który miał być dla mnie wzorem. Przez niego dorastałem w bólu i cierpieniu i lęku, mój dom miał być azylem, lecz okazał się zwykłym piekłem. Pierwsze ucieczki, pierwszy alkohol, poznani starsi koledzy. Piszę to bez ściemy i to wtedy zakochałem się w hip hopie Tę muzykę tworzą ludzie, którzy są przez społeczeństwo na margines wyrzucani, betonowe bloki były dla mnie jak obłoki, Tam dorastałem i się wychowałem i tymi bitami ludzi zaszczepiałem i wtedy pomyślałem na terapię się udałem, tam mechanizmy choroby alkoholowej na zajęciach z terapeutą poznałem, z grupy wstępnej do trzeciej się dostałem Tam spoko ludzi miałem szczere prace czytałem. Były takie prace, że łza kręciła się jak płyta z winyli to było wielkie z głębi duszy a nie jak pocisk lecący z katiuszy. Ale powiem, że ta prawda boli, tak jak zostawić kolegę w niedoli, na tym kończę tego bita , wytrwajmy w trzeźwości.
Ludzie przechodzą obok, widać pociągi, lokomotywę, za chwilę i on wsiądzie w pociąg i ruszy w nową drogę. Znamy się do dzisiaj i wiem, że to był bardzo przełomowy punkt w jego życiu Pan Bóg dokonał wielkich cudów. To był niezwykły moment, kiedy stał na dworcu i śpiewał tę piosenkę. Niech JEZUS będzie uwielbiony w nim i w tej piosence, i w tych, co będą słuchać jej. Bo JEZUS żyje i działa i wyrywa z najgorszych nałogów i uzależnień, z bezdomności i z barku miłości, z miejsc gdzie Go nie znamy przyprowadza nas do siebie. Alleluja
świadectwo Ania Wyrzykowska, 03.03.2020