#świadectwo/ Maryja i ja- Natalia

#świadectwo/ Maryja i ja- Natalia

Świadectwo maryjne na Zwiastowanie Pańskie dzień 25.03.2022- Natalia Nowak

Maryja w moim życiu była od samego początku. To moja babcia klękała ze mną i pokazywała jak przekładać wówczas wtedy dla mnie w dłoni koraliki pachnące różą. To z nią codziennie klękałyśmy przed obrazem Matki Boskiej z Dzieciątkiem przepraszając, dziękując i prosząc o wstawiennictwo. Do dzisiaj nawet, gdy już jestem dorosła na zakończenie modlitwy powtarzam słowa, których nauczyła mnie babcia – ” Dobranoc ci Matuś, bo już idę spać, bo jutro raniutko znowu muszę wstać. Spokojnie, cichutko prześpię całą noc. Dobranoc ci Matuś Matuś Dobranoc. Niech zawsze ze mną będzie Twoja łaska, wiara i moc”.

Maryja jest ciągle obecna w moim życiu. Uwielbiam z Nią rozmawiać, tak jak wspomniałem wcześniej przekładając koraliki w różańcu. Uwielbiam śpiewać pieśni maryjne. Często tak w codziennym nawet życiu, gotując robiąc coś się śpiewam sobie. Odchodzą na tym czas ode mnie obawy, lęki. Te pieśni maryjne są dla mnie jakimś ukojeniem.

Miałam, jako dziecko taką sytuację. Bawiłam się ze znajomą na podwórku i jej babcia ją zawołała, ja miałam wtedy chyba 4 lat.  Dopiero, co przeprowadziliśmy się na wieś z mamą z tatą. Bawiłam się z tą sąsiadką i jej babcia zawołała ją do domu, że ma przyjść, bo ona idzie do kościoła. Ja się pytam jej, po co ona idzie tego kościoła, ale ta koleżanka moja mówi – No przecież jest różaniec!  To mi nie trzeba było powtarzać dwa razy. Ja nawet nie informując moich rodziców szybko, żeby tylko zdążyć do kościoła wtedy było tak ze 2 km, nieprzebrana, nieumyta, w podartych rajstopach, w brudnej sukience pobiegłam do tego kościoła. Co się wtedy działo, cała wieś mnie szukała. Rodzice odchodzili od zmysłów, nie mogli mnie znaleźć, a nagle ktoś tam powiedział rodzicom, że widział mnie jak szłam do kościoła. Wróciłam z tego kościoła oni zmartwieni, zdenerwowani, wiadomo rozmowa. Mama tam nie krzyczała, a ja do niej mówię – mamo, ale ja tylko byłam na różańcu.

 Różne sytuacje były w moim życiu. Był też okres, gdzie byłam zła, gdzie byłam zwątpiona. To był okres, gdzie mój brat zachorował na raka, zmarł. Byłam wtedy wściekła. Robiłam wyrzuty mojej Maryi, dlaczego moją prośby nie były wysłuchane, dlaczego Ona mnie nie wysłuchała, dlaczego nie pomogła. W ten czas mieliśmy iść na pielgrzymkę do Częstochowy z bratem. Niestety jak się okazało, że będę musiała iść sama, bo on zmarł, byłam bardzo temu przeciwna. Poszłam na tą pielgrzymkę tylko i wyłącznie, dlatego że szkoda mi było pieniędzy, które rodzice zapłacili. nie czułam takiej potrzeby. Tak jak mówię byłam wtedy zawiedziona. W Częstochowie na ósmy dzień uklękłam przed obrazem Matki Boskiej Częstochowskiej rozpłakałam się. Zapytałam się, dlaczego? dlaczego to wszystko się stało? Dlaczego mnie nikt nie słuchał?  Prosiłam, błagałam. Nagle zrobiło mi się ciepło, przestałam płakać, poczułam tą obecność Maryi. Usłyszałam jak mówi do mnie – Tak, twoje prośby zostały wysłuchane. Prosiłaś o pomoc prosiłaś o to żeby ulżyć twojemu bratu.

Ja wtedy trochę byłam zmieszana, nie do końca wierzyłam w to, co słyszałam. Później zrozumiałam. Tak wysłuchano mnie. Prosiłam o to żeby ulżyć mojemu bratu. Z biegiem czasu okazało się, że to była ulga dla niego. Ta śmierć była dla niego ulgą, bo gdyby przeżył to jego życie byłoby fizycznie pełne cierpienia, męki, żalu. Ta śmierć była dla niego wybawieniem od bólu i męki.

 Inna sytuacja. Kiedy rodziłam córkę pierwszą poród był długi i ciężki, już nie wytrzymywałam. Zaczęłam już wątpić, ale jak już tak się bardzo źle słabo czułam to zacząłem odmawiać różaniec i powiedziałam – Matko Boska Częstochowska, ja już nie dam rady, ja nie wytrzymam i wiecie, że po 15 godzinach nagle jak zaczęłam się w końcu na głos modlić, na głos rozmawiać z Maryją, do pół godziny poród się zakończył, na szczęście pozytywnie wszystko w porządku. Czułam wtedy, że tą ulgę przyniosła mi Ona.

Inna sytuacja, o której tak mogę wspomnieć to zupełnie niedawno.  Miałam taki cięższy okres w moim życiu. Problemy ze zdrowiem, problemy finansowe, problemy gdzieś tam jakieś rodzinne. Byłam wtedy w szpitalu na wizycie u lekarza. W tej wizycie towarzyszyła mi znajoma jako tłumacz. Po wizycie wyszliśmy ze szpitala i ona do mnie mówi, że tak myślała o mnie, modliła się za mnie i że chce mi coś dać, chce mi coś dać. Chce,  żebym to zawsze miała przy sobie, że ona też to dostała od kogoś i bardzo jej to pomogło w życiu. Wiecie co dostałam ? Dostałam od niej obrazek Matki Boskiej z Medjugorie. No nie mogło być inaczej znowu Matka. Po tamtym spotkaniu, po tamtej rozmowie z tą znajomą odpuściłam sobie trochę. Odpuściłam, przestałam tak bardzo dużo myśleć, zastanawiać się i wiecie, że zaczęło się wszystko uspokajać, zaczęło się wszystko układać. Gdzieś tam te problemy zdrowotne zaczęły się zanikać, uspokajać się. Sytuacja finansowa gdzieś tam zaczęła się też poprawiać. Zmartwienia kłopoty wszystko powoli zaczęło odchodzić.

Wierzę w to, wierzę w to, że Ona zawsze jest ze mną, że Ona mi pomaga, że się wstawia za mną. Wiadomo jak każdy czasami mamy słabsze, gorsze momenty i chwile, ale Ona sama też nie miała lekko tak, też poświęciła wiele w swoim życiu, też cierpiała, ale pokazała, że jest posłuszna Bogu, że wierzy. Ona jest takim wzorem, Ona jest takim wzorem. Jest bardzo silna Może na tym zakończę, bo chyba za dużo się jutro z rozgadałam ( radość ).

świadectwo Natalia Nowak, 25.03.2022