JESUS on the street # 37- He was lying cross-legged and crying „JESUS help!”

JESUS on the street # 37- He was lying cross-legged and crying „JESUS help!”

It is mid-November outside dark, cold, wet. The man tells how he sleeps in the cemetery and about being in church on Sunday a week ago. The church was full of people, he entered, he came from the cemetery, he came to pray and he laid down forming a cross in the middle aisle on the ground.  Mass was going on, the church was full of people, they were praying, adoring God, taking Holy Communion, but nobody came up to him, and he was crying all through the mass – Jesus, help me, because I can’t make it! He cried in his heart – I am at the end of my strength

After Mass he went to the sacristy to talk to the priest about God and what he should do next because he was not coping. The priest said that he should go to counselling.

Sitting next to me, he says – Do you understand? And I wanted to talk about God. about what had happened to me in my life, I needed help, so I went to church. Neither the people sitting in the pews at church nor the priest helped me.

I sat and thought, what to do, what to do, what to do. „Lord give me a solution” and it came. God found us another vestry, and another church where they welcomed this man, where we prayed, went to mass and God touched him. God met him.

May JESUS be glorified because he heard his cry. I tell him – Listen God heard your cry from a week ago Come let’s go to another vestry, another church. JESUS be glorified. / testimony by Ania Wyrzykowska /18.11.2019

Translation by Paweł Zawal

JEZUS na ulicy # 37- Leżał krzyżem i wołał JEZU pomóc

Jest połowa listopada na dworze ciemno, zimno, mokro. Mężczyzna opowiada jak śpi na cmentarzu i o tym, że tydzień temu był w kościele w niedzielę. Kościół pełen ludzi, on wszedł, przyszedł z cmentarza, przyszedł się modlić i położył się krzyżem na środkowej nawie na ziemi.  Trwała msza, pełen kościół ludzi, modlili się uwielbiali Boga, przystępowali do komunii św., ale nikt do niego nie podszedł, a on przez całą mszę wołał – Jezu pomóż mi bo nie dam rady! Wołał w sercu – jestem u kresu sił

Po mszy poszedł do zakrystii porozmawiać z księdzem o Bogu o tym, co ma zrobić dalej, bo sobie nie radzi. Ksiądz powiedział, że ma iść do poradni.

On siedzący obok mnie mówi – Rozumiesz? A ja chciałem porozmawiać o Bogu. o tym co mnie spotkało w życiu, potrzebowałem pomocy dlatego poszedłem do kościoła. Nikt z ludzi siedzących ławkach w kościele na mszy i ten ksiądz nie pomogli mi.

Siedzę i myślę, co zrobić, co zrobić, co zrobić. Panie daj jakąś myśl i przyszła. Bóg znalazł nam inną zakrystię, i inny kościół, w którym przyjęli tego mężczyznę, w którym się modliliśmy, chodziliśmy na mszę i Bóg go dotknął. Bóg go spotkał.

Niech JEZUS będzie uwielbiony, bo usłyszał jego wołanie. Mówię mu – Słuchaj Bóg usłyszał twoje wołanie z przed tygodnia Chodź pójdziemy do innej zakrystii, do innego kościoła. JEZUS niech będzie uwielbiony. /

świadectwo Ania Wyrzykowska / 18.11.2019