Nowe życie w czasach zarazy
– Spotkałam kobietę jest bezdomna, straciła pracę, więc nie ma gdzie mieszkać i co jeść, chcesz z nią porozmawiać przez telefon, poczekaj tylko włączę na głośno mówiący i stanę w oddaleniu- i tak zaczyna się kolejna historia, ale tym, razem nieco inna, bo w czasach zarazy. Umawiamy się kolejnego dnia pod kościołem, czy przyjdzie?
Stała po krzyżem ze swoimi pakunkami, w oczekiwaniu na zmianę. Weszliśmy na kaplicy adoracji. Czekał tam Jezus, zajęłyśmy miejsca jak najbliżej.
– Widziałaś, w kaplicy jest tez ksiądz? a ja chciałam pójść do spowiedzi! Skąd on wiedział, że ja przyjdę? – On nie wiedział, ale Jezus TAK, On wiedział i to zrobił!- Wiesz poprzednio jak czekałam ksiądz po prostu skończył spowiadać, wstał i wyszedł. – Tym razem nie wyjdzie on jakby czekał na ciebie.
Była spowiedź i adoracja, i ta myśl stale drążąca co dalej?
– Masz coś dla mnie? Jakieś miejsce? Gdzie ja mam pójść? Teraz wszyscy się boją wirusa! I boją się ludzi!
TERAZ TRWA PRAWDZIWA WOJNA NIE Z WIRUSEM, ALE O TO KIM JESTEŚMY!
Dzwonię- wszystkie miejsca zajęte, nie ma możliwości, teraz nikt nie pomoże. Ale dzwonię dalej, przecież spać na dworcu można i nie można w każdym mieście. Jedziemy razem na dworzec w drodze ustępując miejsca jadącej na sygnale karetce kierowaną przez ubrane w epidemiologiczne kombinezony i maski ratownikami. Niecodzienne jak do tej pory na ulicach miasta widok. Na dworcu całkowite pustki, jakby przeszła jakaś bomba, brak ludzi. Z megafonu słuchać naprzemienne komunikaty o nadjeżdżających pociągach oraz o koronawirusie.
Dzwonię ponownie- i słyszę- za godzinę się odezwiemy, czy jest miejsce!
Jak znaleźć w tym czasie TERAZ nocleg, jedzenie, pracę potrzebującemu, który nie ma gdzie odbyć kwarantanny bo nie ma domu, nie ma co jeść ? Wszyscy pozamykani w domach, pozamykani w sobie, zakłady pracy zwalniają a nie zatrudniają, przecież takich ludzi będzie przybywać, potrzeba cudu!
I cud zdarzył się! Znalazło się miejsce, dom, jedzenie, może przyjechać. Jedziemy znowu na dworzec pkp, bo autobusy odwołane, jest połączenie. Płyną łzy na dworcu kiedy tak siedzimy na ławeczce i rozmawiamy. Ktoś zadzwonił, bo pomyślał o drugim, i tak zaczęło się!
Kiedy wracam z dworca PKP do domu mijam kolejną jadącą na sygnale karetce z kosmitami/ astronautami w środku i wiem to na pewno, dzisiaj doświadczyliśmy cudu od momentu wejścia do Jezusa, do kaplicy adoracji! A może cud zaczął się już szybciej, od wczorajszego dnia, kiedy ktoś pomyślał o bezdomnej kobiecie, cud Jezusa w czasach zarazy!
Wydarzyło się naprawdę 25.03.2020/ 26.03.2020 /
JEZUS niech będzie uwielbiony!