# świadectwo / Modliłem się o śmierć

# świadectwo / Modliłem się o śmierć

– Gdzie Ty mnie wieziesz!- młody bezdomny chłopak patrzy na mnie ze strachem po czym dodaje- na dawcę organów mnie zabierasz? Taaak to był jeden z najlepszych tekstów podczas jazdy na adorację do Jezusa. Kiedy uklękliśmy w kaplicy adoracji zaczęliśmy też rozmawiać jak ludzie, kiedy się spotykają, my i Żywy Jezus.- Wiesz wchodziłem do kościoła przez czas kiedy byłem bezdomny, aby się ogrzać, tak po porostu było mi zimno. Mogłem gdzieś usiąść na ławeczce i przeczekać czas. W przeddzień Zesłania Ducha świętego było czuwanie, śpiewanie, padały jakieś słowa, a ja wpatrzony w Jezusa w Najświętszym Sakramencie modliłem się o śmierć. Już nie chciałem dłużej żyć, a nie potrafiłem się zabić! Chciałem, żeby Jezus to zrobił.

Ale kiedy tak wszyscy śpiewali do Ducha świętego, coś mnie tknęło, jakbym poczuł, że nie jestem sam, i coś się we mnie zmieniło.

Poszedłem do spowiedzi po wielu latach, oj nagromadziło się tego wiele, bardzo wiele, myślałem sobie no to będzie pokuta, a tu dostałem dziesiątkę różańca. Wiesz mówię księdzu zaskoczony- nie mam różańca, ale jakoś poradzę sobie, no tak powiedziałem- i wiesz co, ksiądz z konfesjonału dał mi swój różaniec, do dzisiaj go mam.

Klęczymy rozmawiając w kaplicy adoracji, młody bezdomny chłopak, przyprowadzony dzisiaj na nasze spotkanie przez innych bezdomnych z którymi spał na dworcu, chce zmienić swoje życie. Chce żyć, i już nie modli się o śmierć, tylko swoje życie oddaje Jezusowi.

Wydarzyło się naprawdę, 03. 10.2017 /

Niech Jezus będzie uwielbiony!