#świadectwo / Dałam bezdomnemu kartkę
Będąc w Gliwicach na terapii
leczenia boreliozy i konfekcji spotkałam na ulicy pod sklepem siedzącego i czekającego
na pomoc człowieka. Przykuł moja szczególna uwagę, bo jego spojrzenie było pełne
oczekiwania. Patrzył tylko a jego oczy jakby mówiły „pomóż mi”
– Czy mogę w czymś ci pomóc – zapytałam tego człowieka Poprosił o jedzenie, widać
było ze nie oczekiwał nic więcej. Spełniłam jego prośbę.
Kolejne dni wychodząc na ulice oczekiwałam go. Następnego dnia zatrzymałam się na dłuższa chwile przy nim. Jednak w tym samym czasie, kiedy zobaczyłam tego człowieka na ulicy rozmawiałam przez telefon z moim bratem Mariuszem, który dzięki Opatrzności Bożej i Ani, która go znalazła na ulicy wyszedł z nałogu alkoholizmu i bezdomności, odrodził się w Jezusie na nowo. Dość długo rozmawialiśmy. Mężczyzna opowiadał, ze nie jest w stanie poradzić sobie z życiem. Będąc z bratem na telefonie i równocześnie rozmawiając ze bezdomnym mężczyzną, dawałam mu świadectwo – Mój brat po 16 latach wyszedł z nałogu, w Jezusie można dokonać wszystkiego! Mężczyzna słuchał, a potem bełkotliwym głosem dziękował za każdy dar serca, za wszystko.
W kolejny dzień spotkaliśmy się w koło jadłodajni, gdzie mężczyzna żebrał czekając na hojność i dobroć ludzi. I tym razem chwile porozmawialiśmy. Nie chciał wejść do jadłodajni, bo jak mówił ze, gdy był pijany to nie zachowywał się grzecznie wiec w niektóre miejsca miął zakaz wstępu wiec obiadek zjadł kolo sklepu. Kiedy rozmawialiśmy podszedł do nas jakiś drugi mężczyzna wkładając mojemu bezdomnemu kilka zloty do reki zaczął mówić- Kiedyś sam byłem bezdomny, ale wyszedłem z tego. Przechodziłem przez to piekło i wiem, że samemu nie dałbym rady z tego wyjść. Wiem, co to znaczy otrzymać pomoc.
Serce bolało mnie bardzo chciałam pomoc temu człowiekowi, ale sama byłam tak słaba i schorowana ze nie miałam siły myśleć i funkcjonować. Zadzwoniłam, zatem do Ani co mam zrobić i jak mu pomoc. – Pomódl się z nim, może zacznijcie od Ojcze nasz, Pomódl się o Ducha świętego. Zapytaj się, czy chce oddać swoje życie Jezusowi, który może wszystko zmienić!- usłyszałam przez telefon Dałam bezdomnemu mężczyźnie na małej białej karteczce wyrwanej z zeszytu telefon do Ani, i powiedziałam, aby go trzymał, bo może uratować mu życie.
W kolejne dni, kiedy wychodziłam
na zakupy juz nigdzie nie widziałam tego bezdomnego. Pytałam o niego innych bezdomnych,
ale nikt nie potrafił mi powiedzieć, co sie z nim stało.
Po tygodniu zobaczyłam jakiegoś bezdomnego siedzącego na ławce, podeszłam do
niego instynktownie cos mnie jakby ciągnęło w jego kierunku. Patrzę a to ten
sam mężczyzna, z którym się modliłam. Poprosił mnie, abym mogła wykupić mu antybiotyk,
bo właśnie wyszedł ze szpitala i ma zapalenie płuc. Poszliśmy razem do apteki.
Przeżyłam szok! Ten człowiek był trzeźwy a nie był wstanie chodzić. Chwiał się na nogach i nie był w stanie utrzymać równowagi. Czołgał nogami, a bez trzymania się ściany nie był w stanie chodzić. Cały sie trząsł i dygotał. Szedł tak wolno i chwiejnie ze bez ściany albo jakiejkolwiek podpórki z drugiej strony nie dal rady iść po chwili w ogóle osłabł i musiałam go zostawić w połowie drogi. Mimo iż był tak słaby, słysząc moją rozmowę z moim lekarzem, sam się przejął moim stanem zdrowia.
Za miesiąc byliśmy już razem na rekolekcjach w Ostrołęce.
Wydarzyło się październik , listopad 2019/ Ewelina
Jezus niech będzie uwielbiony