#świadectwo / Upragniony krzyż
– Kiedy dostanę krzyż na szyję, taki sam jak oni, chcę go nosić!!!- Dostaniesz, dostaniesz -odpowiada ksiądz- dostaniesz w najlepszym czasie. W odpowiedzi młody mężczyzna wyjmuje zza koszuli malutki metalowy krzyżyk zawieszony na cienkim sznurku- o taki teraz mam, znalazłem na ziemi, leżał to go wziąłem i zawiesiłem na szyi.
Dni od listopada mijały, a co jakiś czas rozmowa o krzyżu na szyję powracała, zaś amplituda wypadków życiowych miała szerokie wahania.
Jest styczeń. Siedzimy przy długim drewnianym stole, za oknem sypie solidnie śnieg, sceneria bajkowa. Na stole właścicielka przyniosła gulasz z chlebem, kiełbasę, herbatę z cytryną. Dziesięć osób zgromadziło się przy stole, wspólnie jemy i rozmawiamy. Niektórym trzęsą się ręce tak że nie mogą donieść łyżki do buzi, muszą sobie pomagać drugą, aby trafiła do celu nie oblawszy siebie lub sąsiada, delirka alkoholowa, ciężko jeść, a to odświętna chwila, okres świąteczny i spotkanie szczególne.
– Modliłem się o śmierć, byłem bezdomny, włóczyłem się, a teraz cieszę się, że żyję, każdego dnia Bogu dziękuję. – młody mężczyzna z dużym krzyżem na szyi mówi swoje świadectwo – Piłem, a teraz nie piję. – to też widać, jemu ręce nie trzęsą, chciałby im pomóc, ale może tylko mówić, a te słowa są mocne. Po to chciał przyjechać!
Ksiądz wyjmuje z kieszeni prostokątne pudełko, to kolejny krzyż jaki ma dla bezdomnych, którzy chcą zmienić swoje życie. – Ktoś tu czekał na krzyż ?
Wszyscy zamilkli.
Tak to jest najlepszy moment. Jest czwartek 18 stycznia, za cztery dni mężczyzna pojedzie na detoks już z krzyżem na szyi. Tego widoku jego uśmiechniętych oczu na widok krzyża nie da się zapomnieć i tej chwili. Czekanie na jego krzyż zakończyło się.
Wracamy dwoma samochodami, śnieg sypie tak silnie, że droga do miasta wydłuża się w nieskończoność, samochody dudnią od śpiewanych przez nas kolęd. Niebywała radość, która do dziś wszyscy wspominamy!
Wydarzyło się naprawdę, 18 stycznia 2018/
Niech Jezus będzie uwielbiony